W drogę. Do Wryndawany. Po ostatnich przygodach indyjskich pora wracać do Wryndawany i nie ma się co bać, bo jak umrzeć to tylko we Wryndawanie, a co.
Lot wybraliśmy inaczej, nie jak zwykle Aeroflot – bo to teraz politycznie nie poprawne ze względu na sytuacje na Ukrainie – tylko lot arabskimi liniami, zresztą czy to politycznie poprawnie? Co ciekawe z tych arabskich linii to nic nie wyszło bo najpierw był AirBerlin a potem jakieś mniej znane indyjskie, więc trochę się czuje oszukany. Zamówienie wegetariańskiego jedzenia też się nie udało, ale w sumie na pokładzie było co jeść. Jedyna wada to to że nocą nie da się sfotografować Dubaju. 😒
A Delhi jak to w Delhi kolejka do imigrejszyn na ponad godzinę czekania, nawet dla tych na wózkach
A potem taksówka i szybki skok do Wryndawan, którego nie pamietam, bo cała drogę przespałem. Wszystko byłoby dobrze tylko dźetlag przeszkadza się dostosować do lokalnego czasu i trybu dnia. Do potem. 🙂
Hari Om Tat Sat
Kryszna Kirtan
(wyświetleń: 36)
Dziękuje bardzo za życzenia 🙂