Swego czasu w kręgach wisznuickich wzbudzał – i pewnie nadal wzbudza – duże poruszenie temat tzw upadku duszy czy, innymi słowy, problem z odpowiedzią na pytanie “skąd jestem”. Biblia odpowiada na to pytanie w przypowieści o wygnaniu pierwszych rodziców z Raju  (Rdz 3.23).

Część wisznuickich nauczycieli (np. Swami Bhaktiwedanta) zastosowała tą alegorię – opierając ją także na Raju Utraconym Miltona – do udzielenia odpowiedzi na ten problem. Według tej prezentacji żywe istoty (dźiwa) znajdowały się w świecie duchowym, ale z powodu zazdrości o pozycję Boga upadły do świata materialnego (tego który podlega wpływowi czasu) przyjęły ciała materialne (astralne i fizyczne, sthula sarira i linga sarira) i znajdują się w cyklu narodzin i śmierci cyklu sansary.

Wedanta nie wspiera tego wyjaśnienia, w przejrzysty sposób wyjaśnił to Swami Tripurari w swoich artykułach pt. Anadi dla początkujących oraz Ponownie Anadi. Można skrótowo powiedzieć, że nasze przebywanie w świecie doczesnym, nie ma początku. Co jest zgodne także z wedyjskim pojmowaniem czasu, który jest ze swej natury cykliczny. Po wiośnie następuje lato potem jesień, zima i znów wiosna. Zatem – pytając retorycznie – co było wcześniej?

Oto zapis krótkiej wymiany na facebooku na ten temat pod cytatem z jednego z wisznuickich nauczycieli

“Ponieważ dżiwy są małe jak atomy i wyemanowały z tataszthasiakti Śri Kryszny (czyli z pośredniej mocy istniejącej między dżagatem czit a dżagatem maji) są one podatne na wpływ maji, kiedy sprzeciwią się swojemu naturalnemu prawu służenia Panu. Dżiwa w niewoli błędnie uznaje siebie za wykonawcę czynności i odbiorcę przyjemności, dlatego jest związana z ciałami, które przybiera za sprawą działania prakryti. Duchowo spełniona dżiwa może rozwinąć niezachwiane oddanie Śri Krysznie i wyzbywszy się przywiązania do rzeczy doczesnych, powrócić do krainy szczęścia.”

– (Śrī Śrimad Bhāgavata Arka Marīchimālā, rozdz. 7, werset 34, objaśnienie Śrili Bhaktiwinody Thakury)

Swami Sridhar: Ten fakt sprzeciwu wobec swojego naturalnego prawa służenia Panu (pojmowanego także jw niektórych publikacjach naszych aćarjów jako OBOWIĄZEK! ZE STRONY JIV [dźiwa, dusza]  jest właśnie tym co popularnie nazywa się UPADKIEM z własnej konstytucyjnej pozycji. To jest istotą sprawy a nie dyskusja jaka toczy się pomiędzy zwolennikami teorii upadku z waikunthy czy z jakiegoś innego miejsca pojmowanego w kategoriach geograficznych. Innymi słowy cały ten spór o to skąd upadliśmy, (czyli spór ISKCON wersus różne Tradycyjne i nowoczesne odłamy Gaudiya Math) nie ma w istocie żadnego sensu bo nie dotyczy sedna sprawy.

Kryszna Kirtan: Rozumiem stan tatasztha jako stan świadomości a nie miejsce, czyli to jest moment “zawachania się” albo “wachania się” stan “wyboru”. Zaznaczyłem fragment “sprzeciwia się” ponieważ pytam: czy można to zrozumieć jako “zdradę” bo czy to jest świadomy wybór czy nie? “Zdrada” była by takim wyborem świadomym właśnie??

Swami Sridhar: Oczywiście że chodzi tu o stany świadomości, ale wielu bhaktów [wielbicieli – red.] preferuje “geograficzny” styl opisywania tych stanów świadomości stąd cała ta dyskusja o UPADKU. Jeżeli odnajdziesz w pracach naszych aćarjów opis konstytucyjnej pozycji duszy jako obowiązek służenia Panu, to wtedy dobrowolne odwrócenie się od tego obowiązku można z powodzeniem nazwać zdradą. Ja tak to widzę i dlatego nie waham się używać tego określenia. Jeżeli komuś takie określenie wydaje się za mało eleganckie to nie zmienia to jednak w niczym samego faktu że sprzeciw przeciwko naszemu obowiązkowi służenia i miłowania Najwyższego Pana jest w istocie zdradą tak własnych żywotnych interesów jak i samego Pana Kryszny!

Hari Om Tat Sat

Kryszna Kirtan

(wyświetleń: 184)

3513 Total Views 2 Views Today