Wyzwolenie czyli moksza jest czwartym celem życia na ścieżkach sanatana dharmy (hinduizmu). Święte pisma oraz święci tej Tradycji pokazują wiele sposobów czy dróg jak dojść do tego celu. Wszystko sprowadza się zazwyczaj do nastawienia mentalnego człowieka czy praktykującego. Ścieżka działania (karmy), wiedzy (dźniany) i oddana Absolutowi (bhakti) ostatecznie kulminują w tym samym transcendentnym wymiarze Rzeczywistości. Oto przypowieść ilustrującą właściwe nastawienie praktykującego.

Opowieść o Mędrcu Naradzie.

Idzie Narada do bogów i spotyka po drodze wielu nieszczęśników.

Zrozpaczony wieśniak rwie sobie włosy z głowy, bo zdechła mu krowa, jedyna żywicielka rodziny. Szlochająca kobieta pokłada się z bólu na ściernisku, gdyż właśnie umarło jej dziecko. Wieśniacy biadolą nad pogorzeliskiem…

— Nie martwcie się, ludzie — mówi Narada — idę właśnie do bogów, to zapytam ich jaka jest wasza dola i niedola, i jak ułożą się wasze sprawy. Nie martw się, człowieku, sąsiad ma cielną jałówkę, odsprzeda cielaka za pół ceny! A ty, kobieto, nie obrażaj bogów próżnymi jękami. Rok nawet nie minie, gdy twe łono nosić będzie następne dziecko. I wy, wieśniacy, nie marnujcie sił na smutek. Już i z pomocą całej gospodarnej wsi, pobudujecie nowy dom. Tymczasem składajcie bogom kwiaty i palcie kadzidła, by zapach okadzał ich siedziby.

Idzie Narada dalej i widzi bogacza, który tańczy i śpiewa w ogrodzie. Wokół pełno pięknych kobiet, muzykanci grają, wino leje się z beczek, mięsiwo piecze na rusztach, a wszyscy weselą się. Bogacz wybiega przed dom i krzyczy:

— Ach, Narado, pewnie znów idziesz do bogów. Zapytaj, ile razy jeszcze będę musiał narodzić się na tym świecie! — i wraca do ogrodu pląsając radośnie.

Narada idzie dalej i widzi przy drodze jogina siedzącego nieruchomo w pozycji lotosu, a nad nim termity zbudowały domek. Znękanym od trudów ascezy głosem, mówi:

— O, Narado, dobrze, że idziesz do bogów. A zapytaj, ile razy muszę się jeszcze narodzić, zanim osiągnę wyzwolenie?

Po roku wraca Narada od bogów. Ludziom niepotrzebne są już nowiny, bo cielak stoi przed domem, kobieta kołysze do snu dziecko, a wieśniacy bielą ściany nowego domu. Pozdrawiają tylko Naradę skinieniem ręki.

Ale jogin znękanym głosem dopytuje o swe wyzwolenie, nie chce cierpienia nowych narodzin. Narada opowiada:

— Wiesz, joginie, bogowie rzekli, że nim osiągniesz wyzwolenie, będziesz musiał narodzić się jeszcze ze dwa-trzy razy.

Jogin tak się zezłościł, że zapomniał o ahimsie i wstając zburzył domek termitów, niepomny, iż przez tyle lat pomagały mu one w utrzymaniu spokoju medytacji. Ruszył przed siebie, bardzo zły.

„Och, człowieku, człowieku, potrzebujesz jeszcze wiele, wiele narodzin, by zrozumieć dharmę!” — pomyślał Narada.

A bogacz tańczy i śpiewa, zaprasza Naradę do swego ogrodu. Pyta o przyszłe życie. Narada opowiada:

— Czy widzisz tam przed domem drzewko tamaryszku? Bogowie rzekli, że narodzisz się tyle razy, ile jest listków na tym drzewie!

— Och, jak cudownie! Co za szczęście! Jak wspaniale! — krzyknął bogacz, poszedł złożyć kwiaty bogom w domowej świątynce i rzucił się w krąg tańczących kobiet.

„Ty, człowieku, już jesteś wyzwolony!” — pomyślał Narada i poszedł swoją drogą.

Hari Om Tat Sat
Kryszna Kirtan

(wyświetleń: 110)

1440 Total Views 2 Views Today