Ludzie przecież czasem porzucają praktyki. Kilka dni temu jedna osoba opublikowała na internecie oświadczenie, że porzuciła swoją dotychczasową ścieżkę i swojego przewodnika. Do tego dołączone było bardzo obszernie wyjaśnienie różnych sytuacji które miały miejsce, opisy odczuć tej osoby i obecnej sytuacji emocjonalnej w jakiej się znajduje. Czytając ten opis czułem fizyczny ból i łzy napływały mi do oczu. Jak reagować?

Nie chcę tu analizować domniemanych „win” stron czy „prawdy” zawartej w podanych opisach. To nie oto chodzi. Opisy świadczą o tym, że podane wydarzenia były realne i prawdziwe dla tej osoby która je opisała. W jej subiektywnej rzeczywistości były prawdą. Skupię się na reakcji jakie powinny być na takie wydarzenia.

Mam do tego prawo ponieważ i mnie kilkanaście lat temu spotkała podobna sytuacja. Również pozbyłem się złudzeń odnośnie nauczyciela i ścieżki którą wtedy podążałem.

Takie rzeczy się zdarzają, może z powodu karmy, może z powodu popełnianych błędów. A może z powodu indywidualnych pragnień osób, które stają się niezbieżne z celami danej praktyki lub wspólnoty.

W pierwszym momencie można potępiać odchodzącą osobę i nazywać ten przypadek mają (np. przez epitet „wpadł w maję”), lub „wpadnięciem w objęcia szatana”, „odejściem do świata” albo jeszcze mocniej i dosadniej. Tylko czy zastanawiamy się czy w tych oskarżeniach jest ziarno miłości którą z taką gorliwością głosimy?

Skazywanie na „wieczne potępienie”, jest typowe dla osób podążających ścieżką zwykłej religii, na której nakazy, zakazy, zasady oraz reguły postępowania są najważniejsze. Złamanie ich skutkuje wykluczeniem ze społeczności oraz nałożeniem anatemy, lub potępieniem i wykluczeniem przez liderów. To skazanie na „wieczne potępienie” wstępuje oczywiście w oczach liderów i członków wspólnoty.

Ścieżki duchowe i odchodzenie

Podążając ścieżkami duchowymi kierujemy się inną zasadą: miłość, wybaczenie i tolerowanie wybryków innych jest najważniejsza zasadą. Nikt nie jest potępiony „na zawsze”, ponieważ jest indywidualną osobą i ma prawo dokonać dowolnego osobistego wyboru i ma prawo odejść. Ma prawo błądzić. Ma prawo powrócić.

Postawa potępiająca „kochających” współbraci i sióstr skutecznie zamyka drogę do powrotu, a przynajmniej czyni ją jeszcze trudniejszą. Czy można agresją bronić mistrza i praktykę? Czy to jest dowód na właściwe podążanie duchową ścieżką?

Ludzie zmieniają swoje podejście do praktyki i nawet jeśli opisy wydarzeń przez nich podawane są bolesne dla tych którzy pozostali, to nie upoważnia ich do wydawania ostatecznych i kategorycznych sądów. W rzeczywistości takie wydarzenia są testem dla dojrzałości tych którzy pozostali. Jak zdadzą ten test zależy tylko od nich samych.

Jezus dwa tysiące lat temu uczył aby tylko ci którzy nigdy nie zbłądzili (zgrzeszyli) rzucali kamieniem w grzesznika. Czy istnieją tacy którzy nigdy nie zbłądzili?

Moja reakcja nie jest „poklepywaniem i pocieszaniem”, ale współodczuwaniem bólu i cierpienia drugiej osoby. Widziałem zbyt wiele osób w stanie którzy psycholodzy nazywają RTS (ang. Religious Trauma Syndrome) religijną traumą.

Można by się zastanowić też nad źródłem występowania takiego zjawiska. Podążając ścieżką duchową zbyt często wpadamy w pułapkę myślenia, że reguły, zasady które na niej występują są celem praktyki samej w sobie. Oczekujemy od siebie (dobrze jeśli tylko) i od innych (gorsza wersja) podążania wszystkimi zasadami. Jeśli nie jesteśmy wstanie tego zrobić, z powodu pragnień i braku duchowej mądrości czy rzeczywistej wiedzy o własnej jaźni, wpadamy w stan depresyjny. Wzrasta w nas poczucie winy i wstydu. Zapominamy o celu praktyki. Rozwinięciu nieuwarunkowanej miłości względem Jaźni, Absolutu czy Boga. Zapominamy, że reguły służą osiągnięciu tego stanu.

Istotnym jest to aby po pozbyciu się subiektywnej iluzji na temat dotychczasowej drogi nie porzucać praktyki w ogóle. Może to nie ten nauczyciel, może nie ten proces, może nie to tempo. Nie wylewaj dziecka z kąpielą, tylko poszukaj innego nauczyciela lub odpowiedniej i inspirującej ścieżki. Wzrost duchowy jako taki jest wartością samą w sobie. A droga do odkrycia Prawdy jest kręta i czasem też bolesna. Ale zawsze warto nią iść.

Hari Om Tat Sat
Kryszna Kirtan

(wyświetleń: 444)

12243 Total Views 4 Views Today